sobota, 23 marca 2013

Chapter Five


Harry

- Harry? - usłyszałem głos Zayna.
- No ja, a co? - zapytałem spoglądając na zdziwionego przyjaciela.
- Nic... tylko szukaliśmy cię wszędzie... - powiedział i przeniósł swój wzrok na Emily. Uśmiechnął się do niej uroczo, a ona schowała się za moją nogą.
- Harry kim jest ten pan? - chwyciła za moje spodnie i zaczęła zza nich zerkać.
- To Zayn. Mój przyjaciel. Fajny jest... Chodź poznasz go.... - puściłem jej oczko i podałem rękę.
- Zayn - Emily, Emily - Zayn - zaśmiałem się widząc jak dziewczynka wtula swoje ciałko w nogę przyjaciela. Zayn popatrzył na nią z wielkim bananem na twarzy i pogładził jej włosy.
- To... - zaczął - Skąd znacie się z Harrym? - uklęknął przed nią i posłał jej szczery uśmiech.
- Harry jest wybawcą Eddiego - zaoponowała i podbiegła do mnie z rozpromienioną twarzą.
- Mhm... A kim jest Eddie...? - Zayn wstał otrzepując spodnie i podszedł bliżej.
- To on - wskazała na miśka,a mój przyjaciel w geście żartu podał rękę maskotce i ze śmiesznym głosem przywitał się. Dziewczynka zaśmiała się i odpowiedziała za misia.
- Harry mogłeś przynajmniej uprzedzić, że zamierzasz zniknąć na jakąś... godzinę?... - powiedział, a w jego głosie można było wyczuć sarkastyczny ton.
- Przecież nic się nie stało... - odpowiedziałem bez jakiegokolwiek przejęcia. ' A przynajmniej przez chwilę mogłem zapomnieć, że czekają mnie jeszcze całe trzy tygodnie... '
- Emily? - jakaś kobieta przerwała nam naszą rozmowę - Emily wszędzie cię szukaliśmy... - powiedziała z ulgą i podbiegła do dziewczynki. ' Kolejna poszukiwana..' parsknąłem.
- Dzień dobry... - przywitaliśmy się z Zayn'em. 
- Dobry.. dobry... - odpowiedziała i zaczęła sprawdzać czy dziewczynka jest cała - Emily gdzie byłaś? 
- Szukaliśmy z Harrym mojego misia... 
- Z tym panem? - zapytała i przeniosła swój wzrok na mnie. 
- Tak - Emily pokiwała głową i uśmiechnęła się w moją stronę. 
- No dobrze... - kąciki ust kobiety uniosły się w górę - Emily idź do mojego gabinetu. Musisz wziąć lekarstwa. - powiedziała i wstała z klęczek - I nigdzie nie uciekaj! - dodała, gdy dziewczynka oddaliła się już na jakąś odległość. Mieliśmy już iść jednak lekarka nas zatrzymała. 
- Harry... - zaczęła - Tak...  Gdybyście nie wiedzieli cały szpital wie, że tu przebywacie - zaśmiała się uprzedzając tym samym moje pytanie, które brzmiało 'Skąd mnie znasz..?' - Wiesz.. Emily odkąd tu jest... na jej twarzy ani razu nie pojawił się szczery uśmiech. Dziewczynka nie ma rodziców i to pewnie dlatego.... Zginęli w wypadku i tak trafiła pod naszą opiekę... - powiedziała ze smutkiem w głosie - Chcę tylko powiedzieć... dziękuję, ponieważ uśmiech na twarzy dziecka wywołany przez innego człowieka to coś więcej niż pieniądze czy sława... Harry nie zmarnuj tego... - dokończyła i odeszła w stronę gabinetu.
' Postaram się...' pomyślałem w duchu i razem z Zayn'em udaliśmy się do Elain.


- Maddie musisz jeść... inaczej będziesz słaba... - usłyszałem pełen bezwładności i przejęcia głos Elain, gdy zbliżaliśmy się do wyznaczonej sali.
- Nie będę jadła. Chcę do domu! - dziewczynka około dziesięciu lat z blond kręconymi włoskami i zielonymi oczkami odwarknęła i odwróciła się plecami w stronę niebieskookiej.
- Ale...
- Hoł...hoł... hoł... Co tu się wyprawia? - Zayn próbował rozluźnić atmosferę, mówiąc zabawnym głosem. Elain tylko pokiwała głową i ze zmartwieniem wpatrywała się w plecy dziewczynki.
- Hej Maddie, tak? - zapytał podchodząc do niej, lecz ona bardziej się skuliła powodując, że gęste loki zasłoniły jej twarzyczkę. ' Diabełek w takim ślicznym aniołku...' zaśmiałem się pod nosem.
Siedziałem jakieś dziesięć minut przyglądając się jak mój przyjaciel wraz z Elain próbują przekonać dziewczynkę do zjedzenia przynajmniej naparstka tego co było na talerzu.
- Harry, weź ty spróbuj - z mojego drzemania wyrwał mnie głos Zayn'a - Ona ma charakter taki jak ty! Niemalże lustrzane odbicia charakterów. - powiedział bezsilnie patrząc w moją stronę - W sumie jakby tak się przypatrzeć to nawet loczki i oczy ma jak twoje - dodał cicho chichocząc. Miałem coś odpowiedzieć, ale ktoś szybko wtargnął do sali.
- Zayn mógłbyś na chwilę przyjść do mojego gabinetu? Dzwoni twoja mama. - zakomunikował Ammar.
- Jasne już idę - odpowiedział i szybko wyszedł z pomieszczenia.
- Harry może jednak spróbujesz... - zagadała nieśmiało Elain, spoglądając na mnie kątem oka. Miałem odmówić mówiąc 'Nie chce mi się...', ale widząc jej szczere oczy, które pragnęły pomóc temu dziecku skłoniły mnie do innego toku myślenia... Zupełnie innego, którym kierowałem się na co dzień... 'Bardzo dziwne uczucie...'
- Dobrze spróbuje, ale nic nie obiecują... - powiedziałem ciągle będąc zahipnotyzowany jej tęczówkami i melodyjnym głosem obijającym się o moje uszy.
- Maddie... Wiesz... musisz coś zjeść... b... bo... - zacząłem jąkać się, próbując coś wymyślić. Wszystko utrudniała bliskość Elain, która klękała obok mnie niemalże stykając kolanem o moje.
Spojrzałem na talerz, w którym była jakaś szarawa papka. ' Fuj... i ja tego bym nie zjadł...' pomyślałem.
- Przecież tego nie da się jeść... - powiedziałem zamaczając palec w nieznanej substancji i próbując je z obrzydzeniem w oczach.
- Miałeś ją zachęcić, a nie zniechęcić... - powiedziała z irytacją patrząc w moją stronę.
- No sama spróbuj...
- Harry to normalne jedzenie...
- No spróbuj...
- Nie..
- No dal...
Nagle usłyszałem stłumiony dziecięcy chichot. Zaprzestaliśmy konwersacji i razem zwróciliśmy głowy w stronę dziewczynki, która spoglądała na nas z wielkim bananem na twarzy.
- Kłócicie się jak moja mamusia z tatusiem, gdy on przypali jedzenie - zaśmiała się, a ja ujrzałem jak Elain lekko się zaczerwieniła.
- Hmmm... a co takiego lubisz jeść ty...? - zapytałem korzystając z dobrego humoru dziewczynki - Bo tego chyba nikt... - odłożyłem talerzyk na stół.
- Naleśniki z Nutellą... - zaoponowała z rozmarzeniem, a jej usteczka oblizały górną wargę.
- No to co powiesz na takie danie?
- Naprawdę?! - zapytała z niedowierzaniem.
- Naprawdę! Elain może potwierdzić. - przeniosłem swój wzrok na niebieskooką - Pomoże mi je przyrządzić.
- T... tak... - powiedziała lekko jąkając się.
- No to załatwione. Maddie idziesz z nami?
- Jasne! - zerwała się z łóżka - Elain mogę? - zapytała błagając.
- Myślę, że nic się nie stanie jak z nami pójdziesz...


- Dobrze, dobrze, a więc panie - zwróciłem się do Elain i Maddie niczym najprawdziwszy Master Szef - Zaczniemy od przygotowania składników, tak by nasze wyjątkowe danie w połączeniu z ciemnym, kakaowo- czekoladowym kremem ukazywało najprawdziwsze połączeni...
- Harry!
- Dobrze, więc żeby te naleśniki można było przynajmniej zjeść bez zatrucia... - dokończyłem w skrócie, a 'panie' się zaśmiały.
- Elain przygotujecie miski? - zapytałem spoglądając na nastolatkę, która pokiwała głową na znak zgody.
Zacząłem wyciągać mąkę, mleko i inne potrzebne składniki.
- Wiedziałem, że czegoś brakuję! - powiedziałem do siebie i włączyłem radio. Z głośników dobiegły do nas brzmienia starej piosenki ' I love you baby '. W rytm melodii zacząłem poruszać biodrami, a Maddie zaśmiała się na ten widok zerkając na mnie co chwilę. Puściłem jej oczko i z szarmanckim uśmiechem podałem rękę, zachęcając do tańca. Tańczyliśmy jakieś wygibasy, a kątem oka widziałem jak Elain oparła się o blat i spogląda na nas z rozmarzoną miną. Widząc, że dziewczyna odpłynęła, szepnąłem Maddie, że chcę zatańczyć z Elain, a ona odrazu uznała, że to świetny pomysł. Podszedłem cicho do niebieskookiej i od tyłu objąłem ją w pasie.
- Harry! Boże, ale mnie wystraszyłeś! - zaśmiała się i złapała za klatkę piersiową. Czując moje dłonie na swojej talii lekko je odepchnęła co mnie nieco zdziwiło.
- Zatańczysz? - postanowiłem szybko interweniować i z ukłonem podałem jej rękę. Delikatnie i niepewnie ujęła moją dłoń i pozwoliła na to bym objął ją jak do tańca towarzyskiego. Zaczęliśmy poruszać ciałami w rytm muzyki, najpierw opornie lecz potem zauważyłem uśmiech, który zagościł na twarzy dziewczyny. Zaczęliśmy wariować.
Piruety.
Objęcia.
Uroczy śmiech Maddie, która spoglądała na nas z zaciekawieniem na twarzy.
I te... niebieskie oczy.
Zbliżenie...
Coraz bliżej...
Czuję jej oddech... ciepły i słodki.
Sekunda.
Wszystko znikło.
Dziewczyna także wyczuła niebezpieczną odległość, dlatego nieco się odsunęła. ' Było tak blisko...'
- Dzięki za taniec... - powiedziała, gdy muzyka stała się szybsza - Jeśli cię podeptałam... to naprawdę przepraszam nie jestem dobrą tancerką. - uśmiechnęła się ze skruchą.
- Nie przesadzaj... Byłaś świetna - puściłem oczko i spojrzałem na Maddie.
- Hej, a ty co tak patrzysz? - zapytałem zabawnie zakładając ręce na biodra - Już mi tu kucharko jeden! Trzeba robić nasze pyszne naleśniki!
- Tak jest kucharzu dwa! - zasalutowała i rozbawiona podbiegła do mnie.
- A kucharka trzy nie obija się czasem? - spojrzałem na Elain, która siedziała i wpatrywała się w małą Maddie.
- Już szefie! - zachichotała - Od czego zaczynamy?
- Weź mikser i zacznij mieszać składniki ,które naszykowałem, a ja w tym czasie z Maddie rozgrzejemy patelnie.
- Tak jest! - zasalutowała i posłała mi promienny uśmiech. ' Dziwne uczucie... zdecydowanie dziwne...' pomyślałem czując jak jakieś ciepło rozchodzi się u dołu podbrzusza.


- I tak oto moje panie nast... - zacząłem spoglądając na nasze dzieło, wyglądające jak tort. Naleśniki przekładane czekoladą polane pysznym karmelowym sosem - ej! gdzie te palce! - wybuchłem śmiechem widząc jak mała Maddie próbuje zabrać kawałek naleśnikowego tortu. 
- Harry, nie rób nam tego i oszczędź przemówień... To wygląda tak pysznie... - powiedziała błagalnym głosem Elain. 
- Dobrze wię.. - chciałem coś powiedzieć, ale znów ktoś mi przerwał.
- Zayn? - Elain podbiegła do chłopaka, na którego wylądowała mąka. 'ups... zapomniałem ją przestawić...' 
- Co tu się dzieje?! - zapytał oślepiony białym proszkiem. Zaczęliśmy się śmiać. 
- Czekaj przyniosę ścierkę - niebieskooka pobiegła w stronę umywalki i namaczając wcześniej skrawek materiału podbiegła do Zayn'a i zaczęła wycierać jego twarz. 
- No to nieźle mnie urządziliście... - zaczął brechtać się ze swojego lustrzanego odbicia. 
- Przepraszamy, ale byliśmy zbyt pochłonięci robieniem naleśników i jeszcze nie posprzątaliśmy... 
- Skąd wiedziałeś, że tu jesteśmy? - zapytałem siadając obok Maddie przy stole. 
- Cały szpital pachnie naleśnikami - uśmiechnął się do nas - Ale tak naprawdę to kucharki rozpowiadają, że w ich kuchni urzęduje sławny członek zespołu wielbionego przez ich wnuczki... więc wiesz... 
- Wiedziałem, że coś zbyt łatwo poszło z namawianiem ich do tego żebyśmy przejęli kuchnię na jakiś czas - parsknąłem śmiechem. 
- Hej ,a to co? - powiedział podchodząc do stolika, gdzie znajdował się torcik.
- O... pani niejadek tu w kuchni? - zapytał spoglądając na dziesięciolatkę - Jeszcze mi się nie przedstawiłaś... - powiedział z nutką udawanego oburzenia.
- Madde..ll..a..in.. - podała mu rękę i uśmiechnęła się nieśmiało.  ' Malik masz nową fankę...' zaśmiałem się pod nosem. 
Spojrzeliśmy z Elain i Zayn'em ku sobie, razem wybuchając śmiechem, którym nawet zaraziliśmy skrępowaną, całą czerwoną Maddie. 
'Zdecydowanie przeznaczony jest mi zawód kucharza... Ale pozostanę przy tej najważniejszej pasji... Jaką jest śpiewanie...'

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz