sobota, 23 marca 2013

Chapter Eight




Harry

- Eleonor! - usłyszałem radosny krzyk mojego przyjaciela. Zbiegłem na dół, zabierając przy okazji kilkanaście koców naszykowanych na kulig.
- Cześć El - zaoponowałem na widok roześmianej dziewczyny w objęciach Lou.
- Cześć, cześć... - odpowiedziała uśmiechając się pod nosem - Gdzie macie Zayn'a? - zapytała gdy szła za mną do kuchni.
- Śpisz ze mną! - naszą konwersację przerwał głos Louis'a, który prawdopodobnie zanosił walizki dziewczyny do swojego pokoju.
Eleonor nic nie odpowiedziała, jedynie parsknęła lekko śmiechem i spojrzała na mnie bym kontynuował rozmowę.
- Wyszedł zapalić - powiedziałem i zacząłem szykować kanapki - Napijesz się czegoś?
- Nie dzięki, muszę iść się odświeżyć po godzinnym locie, więc zostawiam cię samego - zaoponowała i wolnym krokiem ruszyła w stronę schodów.
- Ktoś przyjechał? - z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos Zayn'a i podmuch mroźnego powietrza.
- Zamykaj te drzwi! - krzyknąłem, lekko się obruszając - Tak, Eleonor, zapomniałeś?
- Myślałem, że będzie później... - wzruszył ramionami i wziął moją kanapkę.
- Ej! - oburzyłem się - Weź zrób sobie sam.
- Za późno... - zaśmiał się i wziął duży kęs chleba. Wkurzony zrobiłem kolejną, którą z apetytem zjadłem osobiście.
- Już dziewiąta, zaraz trzeba się zbierać... - Zayn spojrzał na zegarek i zaczął pakować jakieś produkty z lodówki.
- Muszę się jeszcze ubrać - westchnąłem i mozolnym krokiem ruszyłem w stronę swojego tymczasowego pokoju.
Ubrałem ciepłe spodnie, czarny gruby płaszcz, siwy szalik i czapkę. Nie pukając wszedłem do pokoju Louisa i El.
- Ruszajcie się gołąbki, bo trzeba się zbierać. - powiedziałem widząc jak mój przyjaciel namiętnie całuje swoją ukochaną. Wychodząc lekko się zaśmiałem, a na mojej twarzy zagościł szczery uśmiech na wspomnienie zakochańców. 
- Zayn chyba nie pojedziesz bez czapki... - parsknąłem widząc mojego przyjaciela układającego swoją grzywę. Wzruszył ramionami i przejrzawszy się ostatni raz w lustrze poszedł wyłączyć gotującą się wodę na kawę w termosie. Gwizd przeszył cały dom, a ja kątem oka zobaczyłem niewyraźne postacie zbliżające się w stronę naszego domku.
- Zayn ktoś miał do nas przyjść? - krzyknąłem nadal wpatrując się w coraz wyraźniejsze osoby. 
- Co? - odkrzyknął zdziwiony, a ja ujrzałem w jednej z nich Elain. Zerwałem się szybko zakładając buty, pobiegłem w stronę drzwi. Teraz byłem pewny. Wraz  z Elain szła Emily w misiem opatulonym tak samo jak ona. 
- Zabłądziłyście? - zaśmiałem się i pomachałem ręką. 
- Cześć Harry - krzyknęła niebieskooka, a moja mała Emily z czerwonymi policzkami podbiegła do mnie. 
- Pamiętasz, że jedziesz ze mną? - zapytała z iskierkami w oczach. 
- Jasne. Jak już mówiłem zajmujemy 'niebezpieczny' tył. - zaoponowałem przytulając dziewczynkę - Hej Elain... -  przeniosłem swój wzrok na dziewczynę stojącą przed nami. Ubrana była w czarny, gruby płaszcz z białym szalikiem i rękawiczkami. Na głowie miała puszystą jasnoszarą czapkę, a jej poliki pokryła czerwona barwa. Cała jej osoba prezentowała się elegancko i nienagannie. Podszedłem do niej i lekko uścisnąłem napawając się cudowną wonią jej delikatnych perfum. 
- Wybacz, że was nachodzimy, ale Emily się bardzo... niecierpliwiła. - szepnęła puszczając mi oczko. 
- Mhm... - zachichotałem - Chodźcie do domu bo zmarzniecie, a jeszcze nawet kulig się nie zaczął.
- Harry, a Eddie może jechać z nami? - zapytała mnie Em łapiąc moją rękę. 
- Może, może... - ścisnąłem jej małą rączkę - Skąd wiedziałaś, że tu mieszkamy? - zwróciłem się do Elain.
- Ammar nam powiedział. - zaoponowała i uśmiechnęła się do mnie. 
' Słońce, iskrzący się śnieg, anioł, uśmiech, mała miłość - jestem w niebie?... To takie dziwne uczucie, ciągle dziwne i zaskakujące...' 

- Wchodźcie... - przepuściłem dziewczyny pierwsze i sam wszedłem za nimi, zamykając za sobą drzwi. 
- Harry czy mógłbyś zamknąć te cholerne drzwi! Jestem bez koszulki! - dobiegł mnie głos zezłoszczonego Zayn'a - A tak wogóle widziałeś tę czerwoną grubą bluzkę? - zapytał wchodząc na korytarz i zapinając guzik od jeansowych spodni. 
- Zayn! - burknąłem i zasłoniłem oczka Emily. Chłopak szybko przeniósł wzrok przed siebie i z niewyraźną miną przeprosił szybko ubierając coś na siebie. Twarz Elain była cała czerwona i to zapewne nie od zimna. Spuszczony wzrok dziewczyny wskazywał na skrępowaną sytuację w jakiej się znalazła.
- Napijecie się czegoś? - przerwałem nurtującą nasz ciszę. 
- Ja dziękuję, ale Emily zapewne przydałaby się gorąca herbata - powiedziała już wyraźniej. Pomogłem zdjąć jej płaszcz, a Zayn zajął się Em.
- Chodź do kuchni - szepnąłem jej na ucho, korzystając z tego, że jest blisko mnie. Dziewczyna wzdrygnęła się i ruszyła wolnym krokiem do miejsca, gdzie słychać było głośne 'łup' i śmiech dziecka.
- Hej co tu się dzieje? - zapytałem i nie mogłem pohamować się od śmiechu. Zayn przed chwilą najwyraźniej wyłożył się jak długi niosąc cukier i teraz w jego włosach zakamuflowały się setki drobnych kryształów. 
- Słyszeliśmy huk, coś się stało?! - do kuchni wbiegł Lou z Eleonor, ale widząc nastałą sytuację także zaczęli się śmiać. 
- Dobra, już się naśmialiście? - burknął wkurzony Zayn. Tylko Elain z troską w oczach podbiegła do niego i pomogła wstać. Zdziwiony sytuacją Zayn uśmiechnął się do niej posyłając jej tym podziękowanie. 
- Eleonor poznaj Elain i Emily. - powiedziałem kierując swoje słowa do dziewczyny Louisa, która z zaciekawieniem przyglądała się przybyłym gościom. 
- Cześć, miło was poznać - uśmiechnęła się do małej i podała rękę niebieskookiej. 
- Wzajemnie - odpowiedziała Elain. 
- Lu-lu! - usłyszeliśmy krzyk Emily, która z rozbiegiem rzuciła się na Tomlinson'a.
- Cześć mała. Co tu robicie? 
- Przyszliśmy na herbatkę. - zaśmiała się Em. 
- Na harbatkę powiadasz? I ten nieszczęśnik, że się tak wyrażę... - spojrzał na Zayn'a, a wszyscy parsknęli śmiechem - chciał ci ją przygotować? 
Ciemnowłosa dziewczynka pokiwała głową. 
- On nigdy nie umie nic dobrze zrobić. - szepnął jej na ucho i puścił dyskretne oczko - Ja za to jestem mistrzem w robieniu herbaty! - Louis naprężył swoją klatę niczym superbohater rozbawiając tym samym dziewczynkę. 
- Tak Louis jesteś Herbatomanem. - parsknął Zayn i pobiegł do łazienki pozbyć się cukru z głowy. 
- Idę mu pomóc, bo coś czuję, że jak zobaczy siebie w lustrze to lustro wyląduje za domem. Emily pójdziesz ze mną? - zaśmiała się Eleonor, a mała pokiwała ochoczo głową. Razem skradły się na górę, skąd dochodziły odgłosy lanej wody. 
- Cześć Elain - szepnął Louis będąc blisko niej, tak że dziewczyna podskoczyła. 
- Cz..cześć Lou... - powiedziała cicho. 
- Siadajcie zaraz zrobię wam herbatę - odszedł od niej i zaczął wyciągać szklanki z górnej półki. 
- Dużo osób z nami jedzie? - zapytałem siadając obok dziewczyny.
- Sporo. Nawet nie wiecie jak lekarze się ucieszyli. Dużo osób potrzebuje świeżego powietrza, a jeszcze więcej - zabawy. - uśmiechnęła się pod nosem. 
Nagle usłyszeliśmy dziewczęce śmiechy i ciężkie, szybkie kroki zbiegających przyjaciół z góry.
- Zaraz was złapie i się doigracie! Gdzie one pobiegły? - zapytał cały mokry Zayn. Jego włosy układały się w artystyczny nieład, a kropelki wody kapały na podłogę. 
- Weź bo podłogę zmoczysz! - krzyknął Lou spoglądając na wielkie plamy znajdujące się wszędzie tam gdzie przebywał chłopak. Malik zignorował Tomlinsona i spojrzał na Elain. 
- Wiesz gdzie są? - zaśmiał się z cwaniackim uśmiechem podchodząc do niebieskookiej. Z udawanym zdziwieniem wzruszyła ramionami i się uśmiechnęła - Ach nie wiesz? No to biorę ciebie za to, że niegrzeczna Emliy uciekła! - z udawanym złowieszczym chichotem chwycił Elain w pasie i przerzucił przez swoje ramię.
- Zayn postaw mnie! Ciążka jestem i nic ci nie zrobiłam! - dziewczyna zaczęła się śmiać, a mnie ścisnęło coś w sercu widząc jak ręce Malik'a dotykają niemalże jej pośladków. 
- Elain jest niewinna! - z powagą zza drzwi wybiegła Emily. Wszyscy zaśmialiśmy się widząc jak mała dziewczynka wzięła to za poważną groźbę. 



- Harry gdzie położyłeś czapkę małej? - zapytała Elain, ubierając w tym czasie buciki Emily.
- Czekaj zaraz przyniosę - powiedziałem i pobiegłem do salonu. 
- Trzymajcie - podałem ją niebieskookiej, a ona założyła ją na małą główkę Em. Uśmiechnąłem się pod nosem na ten widok. 
- Gotowi? - podszedł do nas Zayn, nawet z czapką na głowie. 
- Gotowi- powiedzieliśmy jednocześnie i biorąc jeszcze zapakowane jedzenie z kocami wyszliśmy na zewnątrz.
Zayn podbiegł do mężczyzny, który już wraz z saniami czekał na nas stojąc obok koni. 
- Mogę pogłaskać! - pisnęła ciemnowłosa dziewczynka i pociągnęła mnie i Elain za rękę. 
- Chodź zapytamy się. - wziąłem ją na ręce - Elain pójdzie z nami - z nienacka ująłem jej rękę i razem w trójkę podeszliśmy do Zayna, rozmawiającego z Henrym.
- Czy ta młoda dama może pogłaskać koniki? - zapytałem uśmiechając się w stronę Em. 
- Jasne, śmiało - zaśmiał się siwy dziadek i ustąpił nam miejsca. Radość jaka towarzyszyła małej dziewczynce rozpierała ją od środka i śmiejąc się delikatnie głaskała skórę czarnego konia. 
- Elain chodź zobacz! - zachichotała i z uśmiechem na twarzy przytuliła mnie. 
Niebieskooka podeszła do nas i poklepała wysokie zwierzę. Spojrzałem na nią. Z promykami w oczach spoglądała na mnie i Emily. 
- Słuchajcie musimy już jechać. Pozostałe dwie bryczki stoją już przed szpitalem. - podszedł do nas Zayn i uśmiechnął się do przytulonej Em.
Pomachaliśmy jeszcze w stronę Louisa i Eleonor zerkających zza okna i siadając do bryczki ruszyliśmy z roześmianymi buziami na twarzy.
' Zapowiada się piękny dzień...'

Zayn

- Elain! - zawołałem i ruchem ręki wskazałem by podeszła. Dziewczyna z uśmiechem na twarzy odwróciła się w moją stronę i wolnym krokiem skierowała ku mnie.
- Tak? - zapytała lekko trzęsąc się z zimna.
- Chciałabyś pojechać ze mną? - zaproponowałem i przeniosłem swój wzrok na przedostatnie sanki - Wiesz Harry jedzie z Emily, więc nie miałbym towarzysza.... - dodałem z uśmiechem.
- Dobrze... jeśli chcesz... - odpowiedziała nieco zaskoczona.
- Zayn! - Harry podbiegł do mnie i poczułem jak mroźny śnieg dotyka mojej nagrzanej szyi. Syknąłem z zimna, a Elain zaczęła chichotać. 
- Ooo niee! Już nie żyjesz! - warknąłem wściekle i zacząłem gonić zdezorientowanego przyjaciela - Nie chowaj się za Elain! - parsknąłem widząc jak Styles złapał za biodra dziewczynę z wielkim rozbawieniem chowając się za jej ciałem. Niebieskooka zaczęła się śmiać z mojej bezradności, a Harry nadal trzymał się blisko niej. ' Coś dziwnego zakuło mnie w sercu. Zazdrość?'
- Wiesz, że ze mną się nie zaczyna... - zmierzyłem go wzrokiem i posłałem mu spojrzenie typu ' Jeszcze się policzymy '
- Harry... - do mojego przyjaciela podbiegła zapłakana Emily.
- Co się stało kotku? - zapytał i ukląkł obok niej.
- Boli... - pisnęła i wskazała na kolano.
- Ouu... Znów uderzyłaś się o sanki? - zapytał, a raczej stwierdził - Chodź tu do mnie.
Loczek wziął ją na ręce i pocałował w policzek.
- Pokaż no to kolano... - Elain podeszła do nich  - Tutaj boli? - zapytała i dotknęła nóżki, na co mała pokiwała głową - A tutaj? - zaczęła gilgotać Emily po brzuchu, a dziewczynka zaczęła się śmiać - Łee jak się człowiek śmieje to znaczy, że jest zdrowy. Do wesela się zagoi. - zaśmiała się i poprawiła czapeczkę małej.
Stojąc z boku, ktoś kto nie wiedziałby kim jest Harry z pewnością stwierdził by, że są parą z ich małym cudem. ' Czy ja także wyglądałbym z nią na szczęśliwą parę rodziców? ' nasunęła mi się myśl. To dziwne od kilku dni myślę o dzieciach zupełnie inaczej. Widzę jakie to szczęście mieć taką pociechę. ' Co się ze mną dzieje?'
- Zayn? Nic ci nie jest? - z moich rozmyśleń wyrwał mnie melodyjny głos niebieskookiej spoglądającej na mnie z troską w oczach, tak jak wtedy gdy niezdarnie wyłożyłem się na podłogę. ' Wygląda na inteligentną dziewczynę. W dodatku dorośle myślącą...'
- Nie... nic... Idziemy zająć miejsca? - zmieniłem temat i delikatnie choć niemrawo uśmiechnąłem się.
- Możemy iść, ale napewno wszystko ok?
- Napewno - westchnąłem ' Chociaż... sam nie wiem...'


Białe śnieżki niczym delikatne piórka przeganiane przez wiatr tworzyły magiczny obraz. Wydawały się takie szczęśliwe. W oddali słychać było gwizd wiatru, nucący jakąś nieznaną piosenkę. Na niebie nie było ani jednej chmurki. Może dlatego, żeby ukazać wielkie, choć zimne słońce? 
Siedziałem obok niej. Bezkarnie dotykałem jej talii, którą podtrzymywałem by nie spadła z sanek. ' Gdy jestem obok niej Perrie znika, wszystko co było wcześniej znika.... Ale to nie jest złe. To sprawia, że widzę inne barwy życia. Dziwne...' 
Wokół roznosił się jedynie śmiech dzieci, głos Harrego rozśmieszający tych którzy byli obok,  i jej śmiech, szczery, pełen życia.
- Spójrz tam! - krzyknęła nagle Elain i przekręciła głowę w stronę biegnącej nieopodal sarenki. Uśmiechnąłem się pod nosem i spojrzałem w górę. Nad nami szybował dumnie orzeł w poszukiwaniu zapewne zdobyczy. 
- Dlaczego nic nie mówisz? - zapytała nie odwracając się. 
- Myślę... - odpowiedziałem kierując wzrok na wychodzące spod jej czapki włosy.
- O czym? - zaśmiała się delikatnie.
- O tym, że dziękuję losowi za to, że tu jestem. - szepnąłem zbliżając się do jej ucha. Dziewczyna obruszyła się nic nie mówiąc. 
- Hej ! - krzyknął Harry - Jak wam się jedzie? - zapytał, a ja odwróciłem się do tyłu.
- Świetnie, ale przydałaby się przerwa na wyprostowanie kończyn - parsknąłem śmiechem.
- Faktycznie jedziemy już jakieś trzydzieści minut. Robimy postój? 
- Robimy... - przytaknąłem.

- Hej co tak sama stoisz? - podszedłem do Elain, która głaskała jednego z koni. 
- Zayn... - zaczęła nagle, ale szybko umilkła.
- Mów śmiało... - uśmiechnąłem się zachęcająco.
- To prawda, że masz dziewczynę?... - zapytała, choć brzmiało to raczej jak stwierdzenie. Nie powie, zaskoczyło mnie jej pytanie. Z mojej twarzy nie wiadomo dlaczego zszedł uśmiech. 
- Mam... - szepnąłem i upiłem łyk kawy z termosu. Z mojej kieszeni kurtki wyciągnąłem paczkę papierosów i wziąłem jednego z nich. Zaciągając się pierwszym wdechem poczułem jak coś wyciąga mojego papierosa z ust. 
- Dlaczego to zrobiłaś? - zapytałem zdziwiony spoglądając na Elain, która przed chwilą wdepnęła nieskończonego papierosa w śnieg.
- A dlaczego palisz? - odpowiedziała pytaniem na pytanie. 
- Muszę. To pozwala mi myśleć. - odpowiedziałem i sięgnąłem po jeszcze jednego. Niebieskooka zabrała mi całą paczkę papierosów i z rozmachem wyrzuciła gdzie w gęste jodły. Spojrzałem na nią jak na ducha. Pierwszy raz ktoś posunął się do takiego czynu. 
- To była moja ostatnia paczka, która miała mi starczyć na tydzień. - warknąłem załamany. 
- Nie mogę patrzeć jak ty - zaczęła, ale szybko się poprawiła - jak ktoś zabija się tą trucizną... - szepnęła. 
' Czy ona przed chwilą powiedziała, że się o mnie martwi?' 
- Nie gniewaj się, nienawidzę gdy kt...
- Nie gniewam się. - posłałem jej ciepły uśmiech - Chodź coś zjesz... 
- Dziękuję ale nic ze sobą nie wzięłam... 
- Tym lepiej, zrobiłem tyle kanapek, że koń by tego nie zjadł.


 - Elain! Elain! - mała Emily cała spocona podbiegła do niebieskookiej. 
- Co się stało? - zaśmiała się, widząc przejętą minę małej dziewczynki.
- Harry woła was, żebyście przyszli do nas na ognisko. 
- Ognisko? - zdziwiłem się. 
- Chodźcie... - złapała nas za ręce i pociągnęła w stronę unoszącego się już dymu. 
- Wy sobie gadacie, a ja musiałem sam rozpalać ogień. - parsknął śmiechem Harry. 
- Wybacz... - podeszła do niego Elain i zaczęła pomagać podkładać suche gałęzie do ogniska. 

Harry

- Hej przecież żartowałem, idź usiąść, zaraz będziemy piekli kiełbaski. - zabrałem z jej rąk drewno i wskazałem na miejsce obok Emily i Davida. 
- Zayn chcesz pogadać? - zapytałem odchodząc na chwilę na bok. Widziałem jak niemrawie spogląda na Elain. Pomimo, iż było to dla mnie denerwujące wiedziałem, że muszę z nim pogadać.
- Harry... Coś do niej czuję... - ' A jednak...' Moje serce zaczęło bić mocniej, byłem nadzwyczajnie zazdrosny. 
- Masz Perrie. - przypomniałem i nerwowo przygryzłem wargę. 
- Wiem, ale przy Elain wszystko jakby się nie liczy. Jest tylko ona... 
- Nie byłbyś w stanie zdradzić swojej dziewczyny... - ciągnąłem dalej. 
- Nic takiego nie powiedziałem - warknął - Ale będę starał się by nikt jej nie zranił - powiedział kładąc nacisk na słowo 'nikt'  Wiedziałem, że chodzi o mnie...
- Też mam taką nadzieję..- odpowiedziałem spoglądając wrogo na przyjaciela. 
- Dziwne co ta dziewczyna z nami robi... - szepnąłem do siebie tak by nikt nie usłyszał...
Przeniosłem swój wzrok na Elain. Nic nie wiedząc siedziała i wraz z dziećmi uśmiechała się na opowieści Henrego. Była taka niewinna... ' Co robisz, że tak na nas działasz?' zapytałem w myślach nie przestając spoglądać na jej osobę.



6 komentarzy: